… po przeszło tygodniowych upałach nasza poczciwa kamienica działa teraz praktycznie jak termos… stary budynek już nie próbuje się bronić, po prostu nie jest w stanie oddać miastu tak ogromnej ilości ciepła, zwłaszcza że w nocy jest równie gorąco co w dzień…
już nawet nie udajemy, że coś robimy… przy zasłoniętych roletach i pamiętającym pewnie jeszcze czasy odbudowy stolicy kręcącym się w pokoju radzieckim wiatraku po prostu leżymy… to jest właściwie taki stan letargu, czy wręcz odrętwienia, w który popadają w ekstremalnych sytuacjach niektóre zwierzęta… ale chodzi przecież o to by przetrwać… z tego całego termicznego zamieszania zadowolony jest tylko nasz żółw, który podskakuje teraz jakby dużo szybciej… gady już tak mają, to pewnie z radości… tylko kto przyniesie ze sklepu kolejnego arbuza…