… to już prawie tydzień… wakacyjne wojaże ukochanej siostry sprawiły, że zamiast w czwórkę jesteśmy w domu teraz we trójkę… Tomek, co szczerze mówiąc trochę mnie zaskoczyło w jakiś widoczny sposób rozstania z ukochaną siostrą nie przeżył, a przynajmniej tego w szczególny sposób nie okazuje… na pewno o zaistniałej sytuacji jednak na swój sposób jakoś tam myśli… może po prostu nie roztkliwia się nad sobą dlatego, że najzwyczajniej w świecie nie ma na to specjalnie czasu… rano idzie do przedszkola, w którym dzieje się przecież mnóstwo fajnych i ciekawych rzeczy, a po południu jest tak zmęczony drogą powrotną i całodziennym upałem, że od razu wskakuje do wanny na całkiem sporego chłodnego arbuza – już samo to, zważywszy jego pociąg do wody i wszelkich owoców stanowi dla niego nie lada atrakcję… na koniec dnia wpada mu do brzuszka jeszcze lekka obiadokolacja, potem jest trochę brzęczenia i idziemy spać… ale zanim Tomek zaśnie dzwoni jeszcze telefon… to weronika… Tomek bardzo się wtedy cieszy, przesyła z radości całusy i słucha codziennej porcji opowiadanych przez siostrę ulubionych bajek… i wtedy dopiero widać,że wie…