wczoraj Tomek, kiedy ja zbierałem klamoty z auta, jak prawdziwy łobuziak pobiegł z samochodu prosto do bramki, wdrapał się na ogrodzenie i wcisnął guzik domofonu… myślałem, że umrę ze strachu, że puści się siatki i spadnie… ale byłem dumny… mały krok dla ludzkości, a tak wielki dla niego…
Udostępnij: