… przychodzą znikąd siejąc niepokój i strach… majowe skoki temperatur i wilgotności, pylenie roślin i jakaś wrodzona niechęć, a może po prostu nieumiejętność Tomka do odkasływania sprawiają, że regularnie o tej porze, gdy już się wydaje, że najgorszy, infekcyjny czas mamy za sobą, że tym razem choroba przeszła bokiem zaczyna się… wysokie temperatury zagnieżdżone gdzieś tam głęboko w płucach zawsze są groźne… dzisiaj w nocy mieliśmy 39,1ºC… to już powyżej granicy bezpieczeństwa… dużo powyżej… zimne okłady, na karku schłodzony żel… na szklanym ekranie finał konkursu eurowizji ale Tomek ma swoje, gorące spojrzenie na świat- chce jechać autem i szuka kaczek… na szczęście wraca… czy coś przegapiliśmy? nie, po prostu tak jest… nie zawsze prosto i wesoło…
Udostępnij: