…rano obudził mnie dziwny odgłos… przez zamknięte oczy, jeszcze trochę śpiąc pomyślałem – to pewnie mysza… albo może mysz… ale skąd u nas w domu gryzoń, to przecież czwarte piętro, na dodatek bez zsypu… to nie może być mysz ani nawet szczur dedukowałem dalej… tak to pewnie roztargniony św. Mikołaj parę dni temu czegoś u nas zapomniał i po cichutku wrócił… szybko, szeroko otworzyłem oczy, bo od dziecka marzyłem że go w końcu naprawdę zobaczę… siedział cichutko przy stole i chrupał ukrytą w słoju limitowaną edycję świątecznych pierniczków… to był Tomek
…a Ewa stała na czatach…
Udostępnij: