…po długiej podróży, tuż przed zachodem słońca, podobnie jak tysiące innych rodzin, człowieki z wielkich, rozległych mazowieckich nizin dotarły w corocznej migracji nad morze… Tomek bardzo się cieszy, że w końcu znów jest na największym treningowo-rekreacyjnym placu zabaw, że jego foremki do piasku będą miały pełne ręce roboty, że będzie się kąpał i że w końcu zobaczył mewy i bezkresne morze… ja entuzjazmu mam już trochę mniej bo wiem, że o świcie, zaraz po śniadaniu będę musiał pobiec na plażę i przy pomocy rachitycznego parawanu stoczyć nierówny bój z innymi, równie zdeterminowanymi ojcami, którzy tego dnia zawalczą o wywrotkę piasku i wiaderko lekko posolonej wody… a może wstać w nocy i niczym na parkingowym, postojowym miejscu wyrysować na piasku niepełnosprawną kopertę 🙂
Udostępnij: