…podczas spaceru po warszawskiej puszczy leśne sójki skrzeczały, że to już ostatni tak ciepły i słoneczny weekend w tym roku… spragniony wolności Tomek myszkując do ostatnich sił po jesiennym lesie raz po raz schylał się po ukrytego w ściółce grzybka, a ja patrząc na przygotowane do wywozu stosy sosnowego drewna zastanawiałem się nad dualizmem obecnego, ekologicznego świata… niestety, chociaż bardzo się staram nie potrafię zrozumieć, ani sobie wytłumaczyć dlaczego zieloni aktywiści nie rozdzierają szat i nie krzyczą gdy wycina się tu, w Kampinoskim Parku Narodowym drzewa, a w Białowieży i to przecież nie w narodowym parku, a normalnym, gospodarczym lesie zabieg ten już im tak bardzo przeszkadza… czyżby prastara Puszcza była bardziej dzika od prastarej Puszczy… a może owi ekolodzy nie wiedzą albo nie chcą wiedzieć, że nie dla przyjemności, lecz w ramach szeroko pojętych czynnej ochrony zabiegów również w pozostałych wszystkich narodowych parkach wycina się drzewa i strzela do zwierząt… no właśnie, szeroko pojętych…
Udostępnij: