…nie ma co dyskutować… ogólnonarodowa kwarantanna dużym i małym przeorała psychikę i przeorganizowała dotychczasowe życie… kiedy ludzie próbowali odnaleźć się w nowej rzeczywistości, która w tym wyjątkowym momencie przypominała dokładnie tą, z którą my borykamy się kilka razy w roku np. przy każdym, Tomkowym zapaleniu płuc, my doświadczaliśmy z kolei gorzkiej próbki tego jak będzie wyglądał nasz świat w dorosłej rzeczywistości Tomka, czyli w praktycznym, 24 godzinnym na dobę świecie pozbawionym zewnętrznej pomocy…. oprócz ubocznych skutków, którym było zamkniecie publicznych placówek, trudności w najprostszych zakupach i czasowym zakazie przemieszczania, nam doszły kolejne obowiązki, które wydłużyły i tak już rozciągniętą dobę o następne godziny… i tak, zdalne nauczanie może się powszechnie sprawdziło, ale w naszym przypadku to my dostawaliśmy kolejne tony materiałów, które chcąc być w porządku, musieliśmy przetwarzać niczym biurowa niszczarka… były też lekcje on-line, jednak w przypadku Tomka nawet taka na pozór prosta sprawa wymagała od nas mobilizacji, bo Tomek sam przed ekranem nie wysiedzi po prostu przecież nawet minuty… zaraz coś włączy, przełączy lub po prostu odłączy, a na pewno spokojnie sam w lekcji udziału nie weźmie… wszystko to razem, z permanentnym znudzeniem Tomka i zaistniałą sytuacją sprawiało, że nasz przeciążony, domowy system nie chciał i nie miał już siły nic więcej robić….nie chciało mi się już pisać, nie chciało mi się niczego nowego, bo na bieżące rzeczy brakowało najnormalniej już siły, a my skupialiśmy się przede wszystkim na ochronie Tomka przed życiem… żeby się nie oparzył, nie rozbił głowy, nie wywrócił na siebie szafy, nie wyszedł na korytarz, czy nie przeciął palca kuchennym nożem albo nie wyjrzał przez okno… na szczęście powoli wszystko (i my też) wraca do normy 🙂
Udostępnij: