…to były chyba najdziwniejsze zimowe ferie jakie pamiętam… plan był bardzo ambitny, mieliśmy jechać na dwa tygodnie do Wrocławia i Tomek na turnusie rehabilitacyjnym miał ćwiczyć z panią Izą pływanie… założenia pokrzyżował covid, wszystko się rozsypało i musieliśmy zostać w domu, z koszmarnie deszczową mazowiecką pogodą, która uniemożliwiała praktycznie każdą plenerową aktywność… dopiero ostatnie dwa dni, pierwsze od dwóch tygodni słoneczne i ciepłe pozwoliły nam ruszyć się z domu i naładować nad Wisłą wyczerpane akumulatory… Tomek eksplorował nadwiślańskie łęgi, kopał w piachu i łaził po drzewach… spotkaliśmy też pierwszą w tym roku rusałkę… idzie wiosna, a my w poniedziałek wracamy po feriach do szkoły…

Udostępnij:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.