… zaczęliśmy nowy ale już kolejny, sprawdzony sezon fizjoterapeutyczny w aramisie, więc oczywistym stała się konieczność podsumowania i zweryfikowania aktualnych, motorycznych zdolności, a raczej umiejętności Tomka… generalnie jest dobrze, bo i w tym przypadku, dzięki ciężkiej pracy mamy wyraźny progres… Tomek już się nie buja do przodu i tyłu, tylko stoi prosto, równo, ładnie obciążając stopy… chodzi też prawie całkiem pewnie, nieraz nawet już sobie ku mojemu przerażeniu podbiega… strach o to co za chwilę się stanie wynika oczywiście z faktu, że niestety za chęcią i potrzebą samodzielnego chodzenia z pewnością nie nadąża u naszego syna analizowanie sytuacji i racjonalne myślenie, więc o wypadek i to naprawdę poważny jest wyjątkowo nie trudno… Tomek sam też wdrapuje się na różne przeszkody i sprawnie z nich schodzi chociaż to ta sama sytuacja – permanentny strach i ochrona, bo w przypadku Tomka zasady – jak się nie wywróci to się nie nauczy – lepiej nie stosować, gdyż następnego razu najzwyczajniej może już po prostu nie być, mamy więc dozór naszego syna 24-godzinny
… natomiast gorzej jest z taką rotacją, obracaniem się, zwłaszcza w prawą stronę… to tak tyle z dużych rzeczy, a z małych – Tomek nadal nie potrafi otworzyć sobie swobodnie rączki i położyć czegoś na dłoni tak żeby to po prostu nie spadło (ćwiczymy to np. w parku z karmieniem kaczek, gołębi i wiewiórek), zresztą precyzyjny chwyt też nie jest jego mocną stroną… ćwiczy więc cały czas Tomek mały z Tomkiem Dużym i patrzymy co będzie…