stół…

… Tomek, jedzenie, chodź na kolację… nasz syn przerwał szybko zabawę i przybiegł do stołu… przybiegł do stołu, a nie do swojego dalmatyńczyka-fotelika… odsunął krzesło i usiadł przy stole, potem przysunął do siebie talerz, zresztą mój talerz i powiedział – am… więcej nie powiedział ale stało się jasne, że już nie chce być traktowany jak […]

ekspedycja wiewiór…

  …tym razem celem naszej przyrodniczo-rekreacyjnej wyprawy było odnalezienie mitycznych wiewiórek… wiewiórek które potrafią jeść z ludzkiej ręki orzechy… miejsce, w którym można je jeszcze spotkać to przepastne, poprzecinane stawami i kanałami XVIII wieczne ogrody the royal lazienki museum, gdzie jak się szacuje na 76 zielonych hektarach mieszka ich tam jeszcze około dwustu…  Tomek zwierzątek […]

operacja kuchnia…

… to był szalony wieczór… zostaliśmy dzisiaj w domu sami, więc poszliśmy na przysłowiową już całość… trzeba było coś jeść… koncepcyjnie zaczęło się skromnie, bo od naleśników ale szybko podnieśliśmy sobie poprzeczkę i ostatecznie zatrzymaliśmy się na racuchach – rzecz jasna z jabłkami, a konkretnie to z trzema… w poszukiwaniu jakiegoś  sprawdzonego przepisu – żeby […]

pomarańczowa kurteczka…

…ostatnie samotne rajdy Tomka uświadomiły nam jak teraz jest szybki… właściwie powinniśmy się cieszyć i bardzo się z jego motorycznych postępów cieszymy jednak biegnący przed siebie i zafascynowany ruchem Tomek nie do końca w swojej głowie przetwarza związane z tym zagrożenia… na dodatek uciekanie rodzicom wyjątkowo go bawi… dlatego sprawiliśmy mu nową, bardzo odblaskową kurteczkę… […]

juglans…

…orzech… twarda rzecz… jak się tak zastanowić to z budowy trochę człowiek trochę czas…u nas, rozłupując dwanaście losowo wybranych zamkniętych w skorupie juglansowych nasion próbuje się przewidzieć kolejny, nadchodzący rok… styczeń, luty, marzec… 12 miesięcy, 12 orzechów i jedna próba… ten rok powinien być dla nas naprawdę dobry….