…to nasza ósma doba siedzenia w domu… po niedzielnej, wysokiej temperaturze, mokrym kaszlu i zazielenionym nosie byliśmy już niemal pewni, że znamy przeciwnika… Tomek został więc w domu i zaczęliśmy prewencyjne leczenie – leki rozrzedzające, witamina C, czosnek, nawadnianie… na podanie antybiotyku miał przyjść jeszcze czas, bo temperatura po tym jednym epizodzie szybko wróciła do normy i w sumie nic się nie działo… aż do środy wieczorem – wtedy Tomek nagle zagorączkował i w niecałe piętnaście minut mieliśmy w domu czerwony alarm, a na termometrze znów blisko 39º Celsjusza i dreszcze jakich jeszcze u Tomka nie widziałem… następnego dnia wizyta w przychodni, osłuchiwanie, zaglądanie do uszu i gardła, badania moczu i krwi – wszystkie te działania w sumie niczego nie wykazały i nie potwierdziły, więc… musimy uznać, że Tomek jest zdrowy, chociaż gdy zdarzy mu się raz, czy dwa razy w ciągu dnia zakaszleć to wyraźnie można usłyszeć, że jakieś licho ciągle mu na oskrzelach i płucach zalega… przed nami jeszcze noc, niedziela i poniedziałkowy ranek – nie ma kataru, kaszlu i temperatury… jeśli nic nagłego się nie wydarzy to nasz Tomek pójdzie do szkoły i zacznie znowu się uczyć…
Udostępnij: