…mówiłem kiedyś do Kasi – „pojedziesz na turnus to sobie poczytasz, odpoczniesz, nareszcie się wyśpisz i zrelaksujesz…”… no to już tak mówić nie będę, obiecuję:)
…tu na nic nie ma czasu, tutaj ciągle się coś robi… albo się gdzieś idzie albo się skądś wraca, albo tylko chwilkę na coś czeka… w tzw. międzyczasie dobrze by było żeby Tomek jeszcze coś zjadł i zdążył się w ciągu dnia chociaż trochę przespać i zregenerować…
…tak więc dzieje się dzieje, naprawdę sporo się dzieje… ale minął pierwszy dzień, a my przeżyliśmy i to całkiem nieźle… strat własnych brak… generalnie jeszcze tego wszystkiego do końca nie ogarniamy ale na tablicy w holu wisi grafik zajęć – Tomek kolumna szósta… nie przepraszam siódma:) można sobie sprawdzić i wszystko staje się jasne… dzisiaj była kinezyterapia, czyli leczenie różnymi formami ruchu, integracja sensoryczna (SI) były zajęcia z logopedą i terapia ręki, były też masaże i bardzo wyczerpujące chodzenie w kombinezonie…
… czy ja będę w tym chodził, czy może będę latał…
…program zajęć oczywiście w miarę potrzeb i kondycji Tomka będzie modyfikowany ale to już właściwie docelowy grafik – jest więc coś dla ciała jest więc coś dla ducha…
…podsumowując dzień pierwszy w paru żołnierskich słowach – jest dobrze, wszyscy stanęli na wysokości zadania… może oprócz kozy, która przejawia kompletną niesubordynację i wszystko dookoła bodzie… ale… można ją szybko złapać za rogi i wtedy pogłaskać:)… tak, zabawa z kozą to bez wątpienia gra zespołowa…
a jutro? jutro poprzeczka idzie mocno w górę… spróbujemy pojeździć konno… będzie wyżej i szybciej, czyli powinno być fajnie:)…