… chociaż wszystko wokoło już dawno przybrało kolory jesieni to u nas zrobiło się nagle zielono… Tomek od kilku dni walczy z bakteryjnym katarem i kaszlem… początkowo wydawało się, że radykalna terapia cebulowo-czosnkowo-mniszkowa powstrzyma infekcję jednak do tego wszystkiego przyplątała się jeszcze gorączka i musieliśmy zostać w domu… pogoda, a raczej komunikacja-cywilizacja z pewnością w tym wypadku dołożyły swoje trzy grosze – komplety brak wiatru sprawił, że na ulicach centrum wskaźniki zanieczyszczenia ostro poszybowały w górę… na szczęście zaczęło padać i co najważniejsze wiać… gdy już prawie wydawało się, że Tomek zwalczył bakcyla zdrowotna jazda zaczęła się od nowa… siedzimy więc dalej w domu, dużo pijemy i śpimy… bo nasz syn już tak ma… gdy wydaje się, że wszystko jest dobrze, że zagrożenie minęło, my nagle lądujemy z zapaleniem oskrzeli lub płuc…