… Moja Mama tak szybko do mnie biegła, że się przewróciła… teraz ma założony ogromny gips… z rzeczy które znam najbardziej ów gips przypomina mi pancerz mojego ukochanego żółwia… Tata mówi, że Mama jest teraz jak wiolonczela ale to ja mam rację – Mama jest żółwiem… w tej przedziwnej metamorfozie pomógł jej pan lekarz z ostrego dyżuru, który oprócz profesjonalnego gipsowania wykonał również pamiątkowe zdjęcia w dobrze mi znanej technice rentgena… tak więc Moja Mama ma teraz gips, a potem czeka ją jeszcze długa rehabilitacja… łatwo nie będzie ale mogło być przecież gorzej… tylko nie bardzo wiem jeszcze jak się do Niej teraz przytulić i Ją pocieszyć…
… może po prostu się do Niej uśmiechnę…
Udostępnij: