… wiem, że zabrzmi to bardzo dziwnie, bo generalnie to ludzie się leczą od chodzenia do sklepów i robienia zakupów ale dla Tomka pobyt w centrum handlowym, choć to się pewnie wyda absurdalne jest również pewnym rodzajem terapii i nauki… pamiętam doskonale czasy, kiedy do takich miejsc w ogóle nie mogliśmy z Nim chodzić… ilość bodźców wizualnych i dźwiękowych jaka jest produkowana w tego typu miejscach była dla niego po prostu nie do zniesienia i już po kilkunastu minutach przebywania w galerii handlowej system nerwowy Tomka był na granicy fizycznego przeciążenia… teraz na szczęście pod tym względem jest już prawie normalnie, Tomek w pewnym sensie dojrzał, a przy okazji wizyty w miejscu przepychu i wszechobecnej konsumpcji oswaja się z docierającymi do niego z zewnątrz bodźcami oraz uczy się je prawidłowo filtrować… uczy się również zwykłej cierpliwości i podstawowych zachowań społecznych – może sam coś wybrać, a z czegoś innego musi zrezygnować, może sam zapłacić, a nawet czegoś spróbować… tak więc wyjście do sklepu oprócz zwykłej dziecięcej przyjemności w tym konkretnym wypadku jest również bardzo pouczające …
Tomek, co specjalnie nie dziwi, oczywiście najbardziej lubi stoisko z rybami…