… nic nie jest pewne, zwłaszcza jeśli chodzi o dzieci… poprzedni post, tak żeby na pewno był aktualny, skończyłem pisać o czwartej nad ranem, kiedy kasia pakowała ostatnie rzeczy potrzebne nam na wyjazd… kilka godzin później, o jakiejś ósmej, kiedy za oknem zaczynał się nowy, deszczowy dzień, Tomek dostał nagle, tak bez wyraźnego powodu, wysokiej gorączki i dopięty wydawało się na ostatni guzik plan i tak bardzo wyczekiwany wyjazd do Tiwahe musieliśmy odwołać…
jeśli szukacie mocnych wrażeń, a życie wydaje się Wam przewidywalne i nudne – witamy w naszym, wirującym świecie…
Udostępnij: