…wybrzeże to chyba teraz największy w kraju wakacyjny plac budowy… wszędzie słychać stukot drewnianych młotków, nawoływania przerzucających w pocie czoła metry sześcienne robotników i wrzaski roznoszących jedzenie tragarzy… kto tylko może zajmuje swoją wywrotkę piasku i stawia na prędce prowizoryczne ogrodzenia… nie obowiązują tu żadne plany zagospodarowania… wiejskie obejścia i prawdziwe dacze powstają co dnia jak grzyby po deszczu…bo tu się ciężko pracuje, a nie wypoczywa… tu nie ma miejsca na prawdziwą, leniwą manianę
…potem, wieczorem, gdy zachodzić zaczyna rozpalające głowy słońce wszyscy te swoje obejścia demontują i rozbierają, tak jakby nagle zdali sobie sprawę z bezprawności swojego działania… ale rano gdy zaświeci słońce… rano znów ruszą do pracy… przecież mamy wakacje…