… (poniedziałek) – od samego rana, gdy tylko otworzyłem oczy wiedziałem, że coś jest ze mną nie tak… czułem się naprawdę podle, a wizyta w łazience i rzut oka w lustro nie pozostawiały złudzeń – szklany wzrok, spuchnięte do granic wytrzymałości gardło, gorączka, ogólne osłabienie i poty… przez głowę przebiegła myśl, którą starałem się za wszelką cenę od siebie odsunąć – chłopie, to jest klasyczna ciężka angina…
włączyłem internet… choroba przenosi się drogą kropelkową, leczenie trwa ok. 10 dni, prawdopodobieństwo zarażenia domowników wynosi 25%… pomyślałem pięknie, przecież za kilka dni mamy jechać z Tomkiem na długo wyczekiwany turnus w Tiwahe…
przez pierwsze godziny nie byłem w stanie praktycznie nic z sobą sensownego zrobić, nawet obiektywnie myśleć… byłem jednak na tyle przytomny, żeby od razu odrzucić pomysł z krajoznawczą wycieczką po okolicznych przychodniach i proszenie lekarzy o bezmyślny antybiotyk… postanowiłem leczyć się sam, w sumie mój organizm nie takie rzeczy już znosił…
zacząłem od końskich dawek witaminy C – dobre pół łyżeczki proszku co godzinę i to co od zawsze pomaga na gardło i zabija te wszystkie małe i złośliwe gnidy, czyli ciepłe mleko z masłem, miodem i dużą, liczoną w ząbkach ilością czosnku… do tego płukanie gardła solą kamienną i gargarinem, który zawiera solidny i sprawdzony boraks… potem przyszła noc – gorączki już nie było, za to moja koszulka przyjmowała kolejne litry potu…
dzień drugi… zaraz po przebudzeniu przełknąłem niepewnie ślinę – było lepiej, chociaż kasia świecąc latarką do mojego gardła twierdziła, że jest tylko inaczej… dalej piłem witaminę C, magnez, mleko z czosnkiem, a w przerwach gryzłem aromatyczne goździki, które mają niesamowity wręcz wpływ na schorowane migdały i dodatkowo redukują ból… gardło płukałem roztworem wody utlenionej (łyżka na kubek)… i to tyle… piłem jeszcze sporo pomarańczowego soku i bardzo dużo spałem… po 31 godzinach walki, chociaż sam w to jeszcze nie wierzę mój organizm praktycznie uporał się z chorobą… jeszcze jest osłabiony (temperatura poniżej 36), gardło jeszcze trochę boli, ale to już nie jest angina… czyli da się…
- na mnie zadziałało ale proponuję w podobnym przypadku skontaktować się z farmaceutą lub lekarzem 🙂
Brawo Ty 🙂
Brawo Ja 🙂