…od paru tygodni, jeżdżąc samochodem, słuchamy z Tomkiem różnych głosów ptaków… świstunki, wąsatki, świergotki, bekasy, dubelty, cietrzewie, a nawet dzięcioły wabią nas w drodze swoim skrzeczeniem i śpiewem… chociaż różnych świergoleń na płytach mamy za pewnie z kilkaset to Tomek oczywiście zawsze prosi o głosy zapisane pod numerem sześć, czyli znane mu dobrze z wycieczek do parku krzyżówki… nasz syn je bardzo lubi, a ja tak sobie pomyślałem – skoro ludzie jeżdżą po świecie za delfinami żeby posłuchać ich ultradźwięków, to może te nasze słuchane ptaszki też jakąś moc dobroczynną na człowieka mają… a może je Tomek nawet jakoś całkiem inaczej na przykład słyszy i rozumie… może w tych piskach, świstach, skrzeczeniach coś takiego wyjątkowo terapeutycznego jest… skoro mamy hipoterapię, dogoterapię i inne zooterapie to może i te ptaszki coś w naszych głowach potrafią namieszać i uregulować… tak czy inaczej uważam, że jest to nasza autorska metoda, bo o wykorzystywaniu ptasich głosów w leczeniu i nauce mówienia jeszcze nie słyszałem…
… słuchamy też naszych, pomijanych wszędzie płazów – ropuchy, rzekotki, ropuszki, kumaki i żaby, jak chcą to potrafią przecież poskrzeczeć nie gorzej od ptaszków…